Hej!
Wczoraj wrócilem z mojej podróży do Warszawy
Pogralem sobie tam troche, w galerii na mokotowie, wczesniej gralem tez na kregielni w Ostrodzie.. no i w koncu dzisiaj pogralem sobie znow w naszym toruniu
i co? Pierwsza gra dobrych 6 splitów, i moze 1 strike..
nastepna gra to samo, pozniej juz nie bylo splitow, ale nie bylo tak kolorowo...
Dopiero po okolo 10 grach potrafilem "cos" zagrac
Nasowa mi sie taki wniosek... Nasza torunska kregielnia jest bardzo trudna technicznie!
Nie wiem ile w tym przypadku, ile prawdy ale takie mam wrazenie!
W Ostrodzie striki spadały po kazdej kieszeni (na tej kregielni 300 zagrano 2 dni po otwarciu, a w ciagu niecalego roku duuuzo osob rzucilo tam ten wynik)
Gdy tam gralem 2-3 pierwsze gry to wyniki ponad 200, pozniej 190, 180, 160 itp. gralem sam wiec zmeczenie dawalo o sobie znac.
Warszawa z kolei... co to duzo mowic - wszytsko sie przewraca
Trafiajac miedzy 3 a 6, zostawały najczesciej 1 i 2! Splity to swieto
Poprostu kregielnia marzenie
Wyniki byly tez niezle, a swiadczyc o tym moze wygrana w turnieju srodowym (okolo 30 osob, polowa profesjonalisci, 2-3 houseballisow) W finale z trzesacymi łapami i bólem kolana zagralem 200, pokonujac jakiegos japonca
.
Takze co... trzeba sie wziac do roboty zeby w toruniu tez cos zagrac!
Co Wy o tym sadzicie? Mam racje czy bajki pisze?
Pozdro!